Nurkowanie na wraku
Wrak leży na stępce, na głębokości 66 metrów. Ma wysoki osieciowany dziób z wciąż zamocowanym żurawikiem owiniętym kłębowiskiem sieci.
Na szczycie nadbudówki pozostałości kolumny sterowej i koła sterowego z wyłamanymi "szprychami".
Bezpośrednio za nadbudówką zaczyna się zniszczona w wyniku trafienia bombą sekcja maszynowni - widoczne są dwa leżące wzdłuż kotły parowe, a dalej w rumowisku po stronie lewej burty wyraźnie widoczna dwucylindrowa maszyna parowa.
Płynąc dalej w stronę rufy wrak jest w całości, widoczne ładne, grube deski pokładu i dwa zejścia pod pokład. Przy samej rufie na pokładzie znajduje się duża śruba napędowa oraz ładna zaokrąglona rufa.
Poza nadbudówką wrak nie jest osieciowany, nie ma też na nim cienkich żyłek wędkarskich, jednak głębokość i zazwyczaj słaba widoczność panuująca w tym miejscu Zatoki Gdańskiej sprawia, że jest to wrak przeznaczony dla nurków obytych z głębokimi nurkowaniami.
Historia
Statek został zbudowany w 1885 roku w stoczni F. Schichau w Elblągu jako parowy lodołamacz dla miasta Królewiec (Königsberg). 20 kwietnia 1945 roku w drodze do Piławy w ramach Operacji Hannibal, został dostrzeżony przez radzieckie lotnictwo. Jedna z bomb trafiła go w śródokręcie, dokładnie na wysokości maszyny parowej. Statek zatonął zabierając ze sobą na dno 8 osób. Jedynie 3 osoby zostały uratowane.
Dane techniczne
Lodołamacz o napędzie parowym
Długość 33,5m
Szerokość 7m
Ciekawostki związane z wrakiem
Bartłomiej Pitala opisuje na swojej stronie WWW. https://www.underwater-3d.com/
Do października 2024 był to niezidentyfikowany wrak, oficjalnie zarejestrowany jako "Drewniak NN". W środowisku nurkowym znany jako "Śruba", ze względu na ogromnych rozmiarów śrubę napędową leżącą na pokładzie w części rufowej. Dzięki mojemu modelowi 3D wrak został wreszcie zidentyfikowany jako niemiecki parowy lodołamacz "Königsberg", zbudowany w 1885 roku…
Powstanie modelu tego wraku było po części przypadkowe. Plan na ten dzień zakładał skanowanie wraku U-boota leżącego niedaleko Helu, ale widoczność na dnie była bardzo słaba. Po szybkim powrocie na powierzchnię, Kamil - właściciel bazy nurkowej Dive Land w Helu - powiedział mi, że niedaleko nas znajduje się niezidentyfikowany drewniany wrak, będący na oficjalnej liście wraków udostępnionych do płetwonurkowania, ale przez nikogo nieodwiedzany. Decyzja zapadła szybko - zobaczmy co to, skoro już i tak tu jesteśmy.
Po opadnięciu na dno szybko zorientowałem się, że nie mam do czynienia z małym "drewniakiem". Szybka rundka dookoła wraku na skuterze utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam do czynienia ze starym parowcem - wysoki dziób, zaokrąglona rufa, szeroki drewniany pokład. Mimo, że widoczność była niemal tak słaba jak na U-boocie (maksymalnie 2-3 metry), zdecydowałem, że muszę spróbować zrobić model tego bardzo ciekawego wraku. Skanowanie zajęło mi prawie 70 minut, co skutkowało ponad trzygodzinnym nurkowaniem. Nie potrafiłem jednak zrozumieć, dlaczego wrak jest złamany i zniszczony w okolicy śródokręcia.
Kilkadziesiąt godzin później, gdy pierwsza wersja modelu była już skończona, jasnym stało się, że na statku musiała wydarzyć się jakaś eksplozja, która doprowadziła do istnienia tej wielkiej dziury. Teraz, patrząc na model, byłem w stanie wyraźnie zobaczyć maszynę parową i kotły wystające z miejsca przełamania. W tym momencie przypomniałem sobie, że niedawno Łukasz Orlicki - historyk z magazynu "Odkrywca" - w rozmowie ze mną wspomniał, że pracując nad identyfikacją innego parowca w rejonie Helu natrafił na informację o XIX-wiecznym niemieckim parowym lodołamaczu "Königsberg", który brał udział w Operacji Hannibal w trakcie 2 WŚ, i zatonął niedaleko Helu 20.04.1945r. po trafieniu radziecką bombą lotniczą w rejon maszynowni. Natychmiast zadzwoniłem do Łukasza prosząc go o dodatkowe szczegóły dotyczące tego statku, i informując go, że prawdopodobnie mieliśmy Königsberga pod samym nosem.
Łukasz przesłał mi zdjęcie statku znalezione w książce "Rettungsaktion Ostsee 1944/1945" Martina Schmidtke (zdjęcie znajduje się w galerii poniżej). Kształt dziobu i rufy, mały żurawik na dziobie - wszystkie te elementy wskazywały, że nasz wrak musi być "Königsbergiem". Ale żeby mieć 110% pewności konieczne było porównanie wymiarów statku z wymiarami wraku. To zadanie okazało się być najtrudniejszym. Wyglądało na to, że w całym Internecie nie uda się znaleźć żadnej informacji na temat szczegółów technicznych tego statku. Jednak po wielu godzinach poszukiwań, Internet po raz kolejny potwierdził, że można w nim znaleźć wszystko - na jakimś forum dyskusyjnym dla modelarzy znalazłem post wspominający o "świetnej książce opisującej szczegóły techniczne XIX-wiecznych niemieckich parowych lodołamaczy, między innymi...KONIGSBERG"! Tytuł książki to "Das Eisbrechwesen im Deutschen Reich" i została wydana w 1900 roku... Dość stara książka do znalezienia w 2024 roku...
Na szczęście Internet po raz kolejny objawił swoją siłę, i udało mi się znaleźć skan całej książki na stronie "Książnicy Pomorskiej". Można ją przeczytać pod linkiem:
https://zbc.ksiaznica.szczecin.pl/dlibra/publication/2427/edition/1934/content
Książka ta poświęca kilka stron historii parowca "Königsberg", oraz dostarcza tabelę ze wszystkimi szczegółami technicznymi o których mogliśmy marzyć - długość, szerokość, typ maszyny parowej, liczba cylindrów (dwa, tak jak na wraku), i wiele, wiele innych. Po porównaniu wymiarów statku z książki z wymiarami wyskalowanego modelu okazało się, że zgadzają się praktycznie co do metra - ostateczne potwierdzenie, że zidentyfikowaliśmy "Königsberga".
Opracował Bartłomiej Pitala
Jeśli masz wiedzę, która pozwoli nam dopracować opis lub wyjaśnić nieścisłości dotyczące losów jednostki — zapraszamy do kontaktu.